Przybywa zagrożeń dla przetrwania cywilizacji. Pora zatem na działania, które – o ile nie zdołają ich zlikwidować – przynajmniej powinny maksymalnie oddalić je w czasie.

W modzie jest ostatnio mówienie o rozwoju świata, także gospodarki w kategorii szoków: gospodarczych, sanitarnych, środowiskowych, klimatycznych itp. Szoki zmieniają świat, ale nie jest to moim zdaniem świat deterministyczny, fatalistyczny czy katastroficzny – dużo, choć nie wszystko zależy od ludzkich wyborów. Proporcje pomiędzy tym, co zależy od nas, a tym, co zależy od innych czynników, nie są stałe, są zmienne, dynamiczne i dodatkowo poddane oddziaływaniu sprzężeń zwrotnych. Historia, ewolucja świata pod rządami człowieka to proces ścierania się dwóch żywiołów: – uwarunkowań naturalno-środowiskowych – tolerancja i adaptacyjność środowiska naturalnego do nowych sytuacji wytworzonych przez człowieka, – wypadkowej wynikającej z działań ludzkich podporządkowanych w tendencji archetypowi, stereotypowi homo oeconomicus. W miarę rozwoju gospodarczego, społecznego, ogólniej cywilizacyjnego, ten drugi żywioł zyskuje w bardzo przyspieszonym tempie na znaczeniu, w skrajnym ujęciu zagrażając nawet ciągłości naszej cywilizacji.
Na początku warto odpowiedzieć na pytanie o to, czego miałby dotyczyć tytułowy umiar? Najkrócej rzecz ujmując chodzi tutaj o umiar w eksploatacji środowiska przykładowo z uwzględnieniem wymogów zielonej gospodarki czy gospodarki okrężnej, umiar w tworzeniu negatywnych konsekwencji dla klimatu, umiar w konsumpcji energii, umiar w korzystaniu z zasobów nieodnawialnych, umiar w konsumpcji w ogóle (w tle konsumeryzm niekiedy mylony z konsumpcjonizmem, overconsumption czyli nadkonsumpcja, a więc konsumpcja ponad realne potrzeby czy wręcz rozpasanie konsumpcyjne versus zrównoważona konsumpcja), umiar w nierównościach, umiar w budżetowaniu na poziomie państwa – kwestia wielkości długu publicznego i jego „przekazywania” następnym pokoleniom, umiar w wydatkach gospodarstwa domowego, ale także umiar w marnotrawstwie różnych produktów, którego jesteśmy sprawcami.

Tekst dostępny na stronie [czytaj więcej]

Poniżej opinie prof. Goryni w prasie i mediach: